Antoś spał więc z rodzicami, był noszony w chuście i często przystawiany do piersi.
–Powoli zaczęłam się wysypiać. Syn nadal często się budzi, częściej niż co dwie godziny, ale wystarczy, że go pogłaszczę i już zasypia. Nie muszę nawet budzić się na karmienie bo Antoś śpiąc koło mnie sam znajduje pierś.
Sylwia zaczęła się czuć dobrze jako mama, poprawiły się także relacje z partnerem.
Dziś Antoś ma półtora roku. I wciąż daje rodzicom w kość.
– Zaczęłam akceptować fakt, że mój syn jest taki a nie inny – opowiada Sylwia. – Poza tym, z wiekiem coraz więcej rzeczy mogę z nim robić. Kocham go nad życie. Powoli zaczynam też czerpać radość z bycia mamą. Ale pierwszy rok z synem wspominam jako koszmar.
Goście po chrzcie Eli uciekli po dwóch godzinach
Początki swojego macierzyństwa Magda określa jednym słowem „masakra”
Gdy Ela miała 2 tygodnie zaczęły się kolki.
– Ponad rok spaliśmy z mężem po kilka godzin na dobę, na zmianę, bo przez całą noc trzeba było kołysać córkę. Ja szłam spać ok. 21 i wstawałam o 2, aby bujać Elę do około 6 rano – wówczas kolka ustawała na jakieś trzy godziny.
Niewyspanie dawało się we znaki, ale nie to zdaniem Magdy było najgorsze.
– Chyba najbardziej frustrujące były opowieści innych rodziców, o ich dzieciach, które w odróżnieniu od Eli były w tym wieku wspaniałe, mądre i grzeczne. A nasza córka nawet nie ma zdjęć z pierwszego roku życia, bo nie było jak ich robić. Goście po chrzcie Eli uciekli po dwóch godzinach, bo nie byli w stanie znieść ciągłego płaczu naszej córki.
Zarówno Magda jak i jej mąż zgodnie twierdzą, że pierwsze dwanaście miesięcy z Elą było najtrudniejszym czasem w ich życiu.
– Jak to przetrwaliśmy? Zmienialiśmy się przy córce. Każde z nas miało czas na odpoczynek. Wychodziliśmy często z domu, rzecz jasna osobno, żeby spotkać się ze znajomymi i odreagować stres związany z dzieckiem. Te wyjścia działały jak terapia.
Chciałem komuś oddać dziecko, wystawić je za drzwi
– Gdy przypominam sobie pierwsze miesiące po porodzie to jeszcze dziś mam ciarki na plecach – mówi Ania. – Córka nie była łatwym dzieckiem, ciągle krzyczała, nie chciała spać. Ja ciągle zmęczona, chudłam kilogram tygodniowo.
Do tego dochodziła frustracja, bo przecież miało być tak cudownie… Ania przygotowała przeczytała mądre książki o tym, jak być dobrą mamą, jak pielęgnować dziecko. Niestety życie pokazało, że książkowe instrukcje nie sprawdzają się w przypadku jej córki.
– Dziś wiem, że najgłupszą rzeczą jaką z mężem zrobiliśmy było czytanie poradników. Zamiast ufać swojemu instynktowi. chcieliśmy aby było idealne, wg przepisu. Nie wychodziło, więc się jeszcze bardziej wkurzaliśmy. Do tego wszędzie wokoło koleżanki miały uśmiechnięte i grzeczne dzieci, a nasze ciągle płakało.
Najgorsze było poczucie winy. Ania powinna przecież być szczęśliwa, bo została mamą, a ona miała wrażenie, że jej życie się skończyło. Że nie czeka jej nic poza obsługiwaniem ryczącego dziecka.
– Kobietom pierze się mózgi. Kolorowe pisma wmawiają nam, że dzieci są słodkie, a mamy po porodzie są nimi zachwycone. Ja byłam załamana, na granicy depresji. Dziś wiem, że macierzyństwo jest jedną z najpiękniejszych rzeczy jakie mnie spotkały, dzieci pozwoliły mi poznać siebie i dają mi mnóstwo radości. Jednak nie jest z lukru. Bywa często bardzo gorzkie i bolesne i ważne.
Co zatem zrobić, żeby to przetrzymać?
– W pierwszych miesiącach dużym wsparciem byli dla mnie moi najbliżsi – wspomina Ania. – Bez ich pomocy nie dałabym rady. Mąż bardzo mi pomagał, był wyrozumiały i troskliwy, choć i on na początku nie czuł się zbyt pewnie w roli ojca.
– To był jakiś koszmar – opowiada Piotr, mąż Ani. – Bywały chwile, gdy chciałem komuś oddać dziecko, wystawić je za drzwi, zrobić cokolwiek, aby tylko nie słyszeć już tego płaczu. Potem podszedłem jednak do problemu zadaniowo i zacząłem szukać rozwiązań.
Pierwszy pomysł: znaleźć pomoc do opieki, aby żona mogła czasami odpocząć. Kolejny, to znalezienie grupy wsparcia. Tu pomocny okazał się internet. Za namową męża Ania zapisała się na forum matek z dziećmi w tym samym wieku.
– W końcu mogłam porozmawiać z kimś, kto przeżywa to samo co ja, a dzięki temu świetnie mnie rozumie. Co więcej, inne mamy podpowiadały różne sposoby radzenia sobie z dzieckiem. Na przykład jedna z nich udostępniła nagranie pracy suszarki, które mogłam odtwarzać z komputera córce. I to działało! Przy tych dźwiękach zasypiała natychmiast
Z czasem odrzuciłam wszystkie książkowe porady i zaufałam własnej intuicji. Ale tak naprawdę dopiero przy drugiej córce „wyluzowałam” i przestałam się skupiać na tym, jak powinno wyglądać idealne macierzyństwo. Zaczęłam je przyjmować takim jakim jest i skupiać się na jego dobrych, a nie ciemnych stronach.
Anna Kwiecień